Never

say never...
Gdy do mojej rodziny dołączył najwspanialszy na świecie zwierz, nasze życie nabrało zupełnie innego sensu i każdy kto ma w domu takiego przyjaciela, dobrze wie o czym piszę. Milo wypełnił każdą pustkę/pusteczkę, bo przede wszystkim ożywił nas i nasz dom. Wspaniały dar, o którym latami marzyłam, jednak rzeczywistość i domowe realia szybko sprowadzały mnie na ziemię. Nie było opcji na nowe zwierzątko, zwłaszcza, gdy już trzy inne biegały po podwórku. Jednak w domu wciąż czuć było jakiś brak. Dwa czworonogi były już rezydentami nim się wprowadziliśmy. Biała Królewna przyjechała z nami i jak tylko poczuła dwór, to nie miała ochoty wracać do domu. Bo pies to przecież zwierze stadne i niekoniecznie stworzy stado z ludźmi, w jej przypadku dwa psy były bliższe niż my, więc taką opcję wybrała, tłumaczył Wet.

I kiedy już nic więcej nam do szczęścia nie było potrzebne, wydarzyło się coś... Co być może było marzeniem naszego "najwspanialszego"?, bo ilekroć rozładowywaliśmy energię podczas zabawy na podwórku z "najwspanialszym psem na świecie", ktoś z nas czy to w myślach czy w cichych słowach mówił, że i nasz przyjaciel powinien mieć swojego psiego przyjaciela. Taką psią bratnią duszyczkę, gdy w jego stadku już same staruszki. I czy ktoś z nas mógłby przewidzieć, że kolejne marzenie spełni się tak szybciutko? Bo ja nie. Jednak los, życie, przeznaczenie spełniły prośby wysyłane gdzieś w nieznane...,
bo podobno marzenia spełniają się tylko tym, którzy w nie wierzą :D
Oj, i teraz choć minęło już ponad trzy tygodnie, nadal nie dowierzam :D Ale marzenie jest "namacalne" :D właśnie smacznie śpi na plecach, wykręcony jak rogalik...  Ot taka sytuacja :D Kto by przypuszczał, że do naszej gromadki dołączy maleńki łatkowany piesek???

Niestety to kolejny pieszczoszek po życiowych przejściach. My dziś jesteśmy jego czwartym domem, mimo tak króciutkiej metryczki, bidulek już tyle przeżył. Z rąk do rąk, jak niepotrzebna zabaweczka. Czy ludzie nie wiedzą, że psie dziecko, jest jak ludzkie niemowlę..., któremu chcąc nie chcąc musimy poświęcić wiele czasu na socjalizację i niestety psiej pieluchy mu nie założymy... Że piesek, który ma raptem kilka tygodni i jest przedwcześnie zabierany od matki, prawdopodobnie będzie wymagał większej opieki i cierpliwości.... Wszyscy chcą szczeniaczka, bo one są takie słodziutkie, malutkie, kochaniutkie... :( Oj tak, wszystko pięknie, do pierwszego "przestępstwa" jakie popełni na dywanie, lub pierwszego obgryzionego kapcia, czy częstego, bo czasem i co 40-50 min wyprowadzania na spacer w celu nauczenia naszego podopiecznego załatwiania swoich potrzeb na trawce. Dlatego każdy kto marzy o psim dzieciątku powinien świadomie i w pełni odpowiedzialnie podjąć decyzję, czy aby na pewno jest w stanie poświęcić się, nastawić na początkowy trud i prawidłowe wychowanie pieska, że bierze pełną odpowiedzialność za jego kruchutkie życie, że będzie z nim na dobre i złe, i że nie wyrzuci jak niepotrzebnego śmiecia kiedy się znudzi... Pamiętajcie o tym, to takie ważne!!!

Taki widok czekał na nas, gdy przyjechaliśmy wyprowadzić psy na spacer do Hotelu:  kojec z dużą budą, a za nią schowane malutkie błyszczące oczka. Wierzyć mi się nie chciało, że takie maleństwo same między innymi kojcami ze szczekającymi psami, przerażone... Wystarczyła minuta i już siedział na rękach u Pomarańczy. No nie, przecież on nie może tutaj zostać... Bez zastanowienia wylądował w moim plecaku, gdzie jak w kangurzym worku zwinął się w kłębuszek i zasnął, a my na motorku wróciliśmy z nami do domu. I tak trafił do nas Łatek, początkowo byliśmy jego domem tymczasowym, do momentu kiedy nie znajdziemy dla niego kochających ludzików. To był dla mnie najgorszy moment, bo jak tu nie pokochać takiego maleństwa i żyć ze świadomością, że w każdej chwili mogą znaleźć się dla niego opiekunowie i go zabiorą...  ;( Nasze psiaki w momencie zaakceptowały nowego przybysza, a nasz Miluś był wniebowzięty, że w końcu ma koleżkę. I tak dniami i nocami zabawy, Łatek na ogonie, Łatek zwiedzający paszczę Milka, Łatek & Milek przytuleni podczas spania, Łatek & Milek forever friends :D Dni uciekały, szukaliśmy wśród znajomych, którzy mają warunki lecz gorzej z chęciami. Nawet nasze ogłoszenia w internecie przeszły bez echa. A im dłużej Łatek u nas, tym większa więź między nami. I te słowa mojego syna, że tak bardzo boi się, ze znajdzie się dla niego  dom i będziemy musieli go oddać... Serducho zaczynało kłuć, a teoria domu tymczasowego traciła swoje znaczenie, bo jak wziąć takiego maluszka, przez pierwsze noce praktycznie nie spać, kochać jak swoje i oddać? A potem myśleć i myśleć czy wszystko z nim dobrze, czy ktoś nie krzywdzi, czy, czy, czy... Nie, na dłuższą metę nie dawałam rady i tak Łatek został pełnoprawnym członkiem naszego psio-ludzkiego stada :) Można było w końcu wziąć głęboki oddech, usunąć obawy i zacząć cieszyć się PEŁNĄ PARĄ!!! Łatek prawdopodobnie pod wpływem swoich psich przeżyć, tego, że za wcześnie został odebrany matce jest bardzo lękliwy w stosunku do ludzi. I tak jak szybko zaakceptował mnie, mojego męża i syna tak potrzebował sporo czasu by przestać się bać moich teściów, którzy mieszkają z nami. Być może bał się, że to kolejni ludzie, do których zostanie oddany??? Dziś już się tak nie boi, merda ogonkiem i czasem nawet do nich tak na chwilkę zajrzy, ale mimo wszystko jakaś trauma została. I niech nikt mi nie opowiada, że pies zapomina o tym co się stało. To od nas samych zależy, czy zdoła ponownie zaufać, by przestał się bać i poczuł, że jest szanowany i kochany :)


Pyszczek umorusany w ziemi, ale za to dołek wykopany. Słodkie lenistwo :)

Komentarze

Popularne posty