Małymi kroczkami...

Małymi, malusieńkimi kroczkami wracam do pracy biżuteryjnkowej. Przeprosiłam się z komputerem,  aparatem w studiu i zbieram chęci by sobie fantazyjnie podłubać :) Cieszę się, że jest to praca, która nie wymaga ode mnie systematyczności, że mogę ją wykonywać w dowolnym czasie, a dokładniej, w tych wolnych chwilach, których niestety jest tak niewiele... Lecz nie ma co narzekać :D Trzeba próbować łączyć przyjemne z pożytecznym. I tak jak większość żon, matek obowiązki stawiam ponad wszystko. Co zostanie porywam dla siebie, heh, a na samym końcu uśmiecham się do moich kamyczków, drucików, bo szczerze, fantastyczne jest uczucie kiedy się za nimi zatęskni :D Jeśli wiecie o co mi chodzi? To tak jak kobieta próbuje zrozumieć swojego mężczyznę kiedy ten ulatania się w swój świat wkrętarek, frezarek itp. rzeczy w jakimś markecie, czy w domowym warsztacie... Drogie Panie, kobiety też mają taki swój świat, frezarek, polerek, i wszelakich narzędzi z młotkami włącznie. I teraz zdecydowanie łatwiej jest mi zrozumieć moją Pomarańczę, bo często razem siedzimy i dłubiemy, słysząc za plecami, że powinniśmy się przekwalifikować, bo świetnie ta praca nam idzie :) A może dlatego, że jesteśmy swoimi połówkami???.... I rozumiemy się jak nikt inny?...

Wspaniale się dzień dziś zaczyna i do tego słoneczko... hmmm :D




Komentarze

Popularne posty